75. Koniec
Sam do końca nie wiem po co go piszę. Wiedzą, żona i Pani Agnieszka, że to terapia. Wie mama, że dla ludzi. Fazi wie, że dla frajdy, a Pani w sklepie – że wie, udaje. Ja nie wiem sam do końca. Podejrzewam późnymi wieczorami, że chodzi o tajemnicę. To pytanie chodzi za mną cały czas. Odpowiedź na nie, zawsze jest: Tak. Dziękuję.
Related posts
I my dziękujemy,że zechciałeś podzielić się historią,życiem Marysi i Waszym,bo Bloga czytają bliscy,ale też obcy,których wpuściłeś do Waszego domu:)Mam nadzieję,że wszystko dobrze się ułoży i tego Wam życzę,a i niech ta terapia przyniesie zamierzony efekt:)
View CommentTeż czytam. I nie tylko… Podglądam na instagramie. Dobrze, że piszesz, to oczyszcza. Trzymam niezmiennie kciuki za M. I za Was też. Pozdrawiam K.
View CommentTwoje czwarte zdanie lubię najbardziej.
View CommentChodź czytanie waszego bloga zawsze mnie boli, to bez przerwy tu zaglądam i czekam niecierpliwie na kolejny wpis, sama nie wiem dlaczego,chyba z sympatii dla malutkiego słodziaka❤.Marysiu kochana . . .
View CommentMyślę, że pisałeś to dla mnie i mojego męża♥️ i bardzo za to dziękujemy. Dajesz nam nadzieję! Nasz Wiktor jest na oiomie od 5,5 miesiąca. Czekamy aż będzie w stanie znieść operację serca. Nic z tego nie rozumiemy. Przekażcie Marysi, że jest dla nas światłem!
View CommentPowodzenia.
View Comment